Wiadomości

Wywiad z jastrzębskim dzielnicowym

Data publikacji 06.01.2024

Co powoduje, że młody człowiek decyduje się, na wstąpienie w szeregi Policji? Wiadomo, że profesja ta jest trudna. Na czym polega praca dzielnicowego, jakie są jego zadania, co zrobić by do każdej osoby i jej problemu podchodzić indywidualnie? Na te i inne pytania odpowiada dzielnicowy aspirant Dariusz Wendt z Wydziału Prewencji jastrzębskiej komendy...

Starsza kobieta mieszkająca samotnie, z rozwiniętą demencją, zaczęła przed świtem wzywać pomocy. Krzyczała i waliła w drzwi. Trwało to tak długo, aż zaniepokojeni sąsiedzi zadzwonili na policję. Ponieważ była zamknięta i nie umiała znaleźć klucza, to policjanci wezwali strażaków i pogotowie. Po otwarciu drzwi, pogotowie zabrało ją do szpitala na badania. Badania nic nie wykazały, a cały incydent był tylko wynikiem demencji.

Można byłoby uznać, że cała sprawa to jedna z wielu i że nic się nie stało. Ale następnego dnia zastukał do niej dzielnicowy. Mogła już rozmawiać normalne, ale drzwi nie otworzyła. Dzielnicowy zdobył numer telefonu osoby z jej rodziny i zadzwonił do niej. Chciał poznać całą sytuację tej kobiety. Potem zadał tylko jedno pytanie: „Jak mogę pomóc?” Tym dzielnicowym był aspirant Dariusz Wendt z jastrzębskiej komendy. Rozmawiamy z nim.

Dlaczego pan tam poszedł? Przecież było już po sprawie i właściwie nic się nie stało? Wasza interwencja już się zakończyła.
Dla mnie nie było po sprawie. Osoba w moim rejonie znalazła się w trudnej sytuacji. Odbyła się nasza interwencja i dostałem o tym notatkę. Chciałem się dowiedzieć, w jakim stanie jest ta kobieta, jaka jest ogólnie jej sytuacja, czy nie stanie się nic złego, czy potrzebuje pomocy. Uznałem, że powinienem się nią zainteresować i w razie potrzeby, nazwijmy to, wciągnąć ją do grupy moich „podopiecznych”, osób, które wymagają mojej uwagi.

Przecież to nie było żadne wykroczenie ani przestępstwo, a kobieta świadomie nie złamała prawa. Nie ma chyba więc potrzeby wciągać jej do rejestru policyjnego?
To nie tak. Nikt nie wpisał jej do rejestru policyjnego. Wpisałem ją, nazwijmy to, do rejestru mojej uwagi. Jako osoby, którą trzeba się interesować, która może potrzebować pomocy. Już wiem, że rodzina się nią dobrze opiekuje, a to wydarzenie to był tylko incydent Niemniej jest to osoba starsza, specjalnej troski, a więc też wymaga również mojej uwagi. Może nie jest to jeszcze powszechnie wiadome, ale rola dzielnicowego nie polega tylko na interwencjach w przypadku naruszenia porządku czy prawa, ale głownie to opieka i pomoc dla mieszkańców jego rejonu. I ja to traktuję bardzo serio.

Pana koledzy też?
Taka jest rola dzielnicowych i po to jesteśmy. Może jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej, ale głównym hasłem polskiej policji jest „pomagamy i chronimy” i słowo „pomagamy” jest tu na pierwszym miejscu. I tak do tego podchodzę. I taki też nacisk kładą nasi przełożeni w jastrzębskiej komendzie.

Jednak większość ludzi nadal odnosi się do was nieufnie. Uważają was za mocno sformalizowany aparat represji, który kojarzy się z kłopotami i od którego lepiej z daleka się trzymać. Tych, którzy z wami współpracują, uważają za "kapusi", a rozmowę z wami za donosicielstwo.
Niestety są też jeszcze i tacy, ale ten stan się szybko zmienia. Coraz więcej ludzi zwraca się do nas o pomoc i obdarza nas zaufaniem. Przecież my jesteśmy dla ludzi i chcemy pomagać. Nieporozumieniem jest odwracanie się do nas plecami i traktowanie nas jak przeciwników. W ten sposób tylko utrudnia się naszą pomoc i działa na własną niekorzyść.

Może dużo w tym też waszej winy. Może jesteście zbyt sformalizowani i to wy tworzycie ten dystans, nie mówiąc już o naruszaniu uprawnień. Może za dużo pracy za biurkiem a za mało w terenie.
My też mamy swoje procedury i musimy je stosować. Ja zdecydowanie przedkładam pracę i spotkania z ludźmi, a większość mojego czasu spędzam w terenie. Część pracy pisemnej nawet wykonuję w domu, co nie do końca podoba się mojej rodzinie (śmiech). Lubię spotykać się z ludźmi, lubię z nimi rozmawiać, lubię dowiadywać się o ich codziennych sprawach. Ci, co mnie już znają, wiedzą, że jestem gaduła (znowu śmiech). Moim zdaniem dzielnicowy jest policjantem pierwszego kontaktu i jest to podstawowa, najbardziej potrzebna funkcja policyjna.

Niemniej większość ludzi nie ma kontaktu z wami i nawet nie wie, że istniejecie.
To dobrze i źle. Dobrze, że nic się nie dzieje i nas nie potrzebują, a źle, że nie wiedzą, gdzie szukać pomocy. A przecież na stronie internetowej naszej komendy jest lista wszystkich dzielnicowych z kontaktami do nich.

Nie wszyscy korzystają z Internetu, a zwłaszcza starsi ludzie mają z tym problem.
To prawda. Dobrze by było, gdyby na klatkach schodowych, np. przy windach, były wyraźne tabliczki z numerami telefonów do dzielnicowych, jako do osób zaufania publicznego, ale to już jest w gestii dobrej woli spółdzielni mieszkaniowych. Jakby mieszkańcy ciągle widzieli tę informację, to zapamiętaliby, gdzie w razie potrzeby szukać pomocy. Mogą oczywiście dzwonić na komendę, ale my jesteśmy bardziej zorientowani w swoim rejonie i jego problemach, a poza tym jesteśmy mniej formalni i bardziej sympatyczni (śmiech).

Ludzie przecież was nie znają i nie wiedzą, w jakich sprawach się do was zwracać. Raczej mało jesteście widocznie na osiedlach.
Trudno, żebyśmy zaczepiali każdego na ulicy bez powodu czy nachodzili ludzi w ich domach. Ja mam dużo znajomych w moim rejonie i jak się spotykamy, to rozmawiamy o różnych zwykłych, życiowych, codziennych sprawach, nie tylko o sprawach służbowych. Odwiedzam też różne miejsca, gdzie można spotkać ludzi, jak administracje mieszkaniowe czy sklepy i dowiaduję się o sporo o życiu na osiedlu. A przecież życie na osiedlu nie składa się z samych przestępstw czy wykroczeń. Staram się pomagać w różnych uciążliwościach czy problemach, jeśli tylko mogę Chciałbym być postrzegany nie jako srogi policjant, a jako mąż zaufania pierwszego kontaktu. Będę się cieszył, jak mieszkańcy mojego rejonu będą do mnie dzwonić po pomoc czy choćby po radę i zrobię wszystko, co będę mógł, żeby pomóc.

Zawsze pan odbiera telefony?
Staram się zawsze na służbie. A jak nie mogę akurat odebrać, to oddzwaniam, choć nie wszyscy odbierają. Bardzo poważnie traktuję swoją pracę i bardzo ją lubię. I wiem, że moi koledzy też. Praca policjanta to nie tylko walka z przestępczością czy kontrolą drogową. Ściganie kogoś, wsadzanie za kratki czy wlepianie mandatów. To także pomoc w wielu różnych codziennych sprawach. Wiem, że w przeszłości policja kojarzyła się nie najlepiej. Pewnie i teraz zdarzają się niedociągnięcia. Ale to się zmienia i zmienia się także stosunek ludzi do nas. Chciałbym, żeby dzielnicowy był postrzegany jak taki lokalny amerykański szeryf, którego wszyscy mieszkańcy znają, zawsze służący pomocą. Żeby wszyscy wiedzieli – dzielnicowy jest dla ciebie. Po prostu, masz problem – zadzwoń!

Zbigniew Wachowiec - JasNet

https://jasnet.pl/osiedlowy-szeryf/

 

Powrót na górę strony